niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 8

"Miłość daje nam siłę"
*********************************************
-Stary, musisz coś z tym zrobić!! Ona nie chce się leczyć.
-Pojadę do niej z małym, może to coś da.-powiedział Cristiano.
-Dobry pomysł, powodzenia!-odpowiedziałem.
Już nie wiedziałem co mam robić. Alisa uparła się i nie chce zmienić zdania. Postanowiłem zadzwonić do Ronaldo i powiedzieć mu o wszystkim. Może jak przyjedzie z juniorem to ulegnie i będzie chciała żyć. 
~w domu Messiego-Alisa~
Ktoś dzwonił do drzwi.
-Boże, nie dadzą człowiekowi nawet spokojnie meczu obejrzeć.-powiedziałam do siebie.
-Cristiano?! Junior? Co wy tu robicie?!
-Musimy poważnie porozmawiać siostrzyczko.
-I tak mnie nie przekonasz, ale wejdźcie.
Wytuliłam małego. Jak ja się za nim stęskniłam.
-Synku, nie mecz juz cioci. Wiesz, że jest chora i musi odpoczywać. Chodź, pooglądasz bajki.-powiedział CR7.
-Dobrze tato, ale ciociu wyzdrowiejesz tak? 
W tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć. 
-Tak, ciocia bedzie zdrowa. 
Mały poszedł.
-Alisa, ty musisz się leczyć. Jeśli umrzesz to co powiem małemu?? On bedzie cierpiał. Bardzo cie kocha. Wszyscy cie bardzo kochamy: ja, Leo...
-Leo...-prychnęłam 
-Właśnie, co sie dzieje miedzy wami?
-Meczy mnie juz ta cała sytuacja. Ciagle mnie we wszystkim wyręcza. Ja nie potrzebuje litości, zrozumcie to wreszcie.
I decyzji nie zmienię.
-On cie kocha Ali. Martwi sie o ciebie, nie powinnaś go tak traktować.
-Tu masz akurat racje.
-Nie możesz nas tak wszystkich zostawić. Straciłem rodziców, teraz mam stracić ciebie?? Zostawisz mnie z tym wszystkim samego. A Leo? Nie wiesz przez co on przechodzi..-zaczęły mu lecieć łzy z oczu. Nigdy nie widziałam płaczącego Ronaldo. W tym momencie przybiegł Junior i sie we mnie wtulił.
-Nie stracisz mnie. Będe się leczyć.-nie wierze w to, co mowię, ale nie chce by cierpieli i zrobię to dla nich.
-Mówisz serio?-od razu wrócił mu humor.
-Tak, nie chce, aby mały przeszedł traumy ani byście wy cierpieli i moja przyjaciółka cierpieli.
-To najlepsze wiadomość jaka w zyciu usłyszałem. Kocham cie siostrzyczko.
-Ja tez was kocham-przytuliłam obojgu.
2 godziny pózniej wrócił Messi. Mój brat z  młodym juz pojechali.
-Hej Leo.-przywitałam go
-Ali, musimy poważnie porozmawiać.
-Leo, chce ci coś powiedzieć tez.
-No dobrze, ty pierwsza.
-Postanowiłam się leczyć.
-Mówisz serio, ale jak tak od razu zmieniłaś decyzje??!
-Cristiano tu był i po rozmowie z nim coś zrozumiałam, ale nie ważne, co ty masz mi do powiedzenia?
W tym momencie wyciągnął róże i małe pudełeczko.
-Może wiem, ze to głupie, bo znamy się kilka miesięcy, a w naszym związku nie działo sie ostatnio najlepiej, ale chciałbym: Alisa, zostaniesz moją żoną?
Nic nie mogłam powiedzieć z zaskoczenia.
-Wiem, to głupie, nie powinienem, głupio myślałem, że... 
-Tak.
-Ale co "tak"?
-Tak Leo, zostanę twoja żoną!!!
-Jeju, jestem najczesliwszym człowiekiem  na swiecie!!
Założył mi pierścionek na palec. Pasował idealnie. Zaplanowaliśmy, że jak wyzdrowieje to wyprawimy tak huczne wesele, że cały świat bedzie o tym mówił.
No właśnie, jak wyzdrowieje... Nie jestem pewna czy to leczenie sie uda i nie robię sobie nadziei ani nie chce robic jej Lionelowi, ale nie chciałam psuć tak pięknej chwili.
-Jutro jestes umówiona do lekarza, przed chwila dzwoniłem. Obgadamy szczegóły leczenia
-Ok. Leo wiesz co?
-Tak?
-Strasznie cie kocham. Za to co dla mnie robisz, że mnie nie zostawiles mimo choroby i chcesz przez to wszystko ze mną przejść. Jestes moim ideałem. Kocham cie za to, że jestes.
-Ja ciebie tez, nawet nie wiesz jak bardzo i nie chce cie stracić.
-Ani ja ciebie.
-Damy radę?
-Damy.
________________________________
Wiem, miałam dodawać regularnie a znowu musieliście długo czekać, ale brak weny i lenistwo dają sie we znaki.
Dziekuje Agnieszce, bo gdyby nie ona w ogóle bym pewnie nic nie napisała. Dziekuje!!! 
Następny rozdział niedługo, OBIECUJĘ!!!
Pozdrawiam;)

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 7

"W życiu piękne są tylko chwile.."
******************************************************************************
                                 -Gotowa?-spytałem ukochaną. Wreszcie po miesiącu wracamy do domu. Jej stan się narazie nie pogorszył, ale też nie polepszył. Regularnie musi przyjmować chemię.
Już mieliśmy wychodzić, gdy zatrzymał mnie lekarz.
-Panie Messi chciałbym jeszcze z panem chwilę porozmawiać.
-No dobrze.
-W takim razie zapraszam.
-Stan pana ukochanej polepszył się, aczkolwiek nie do tego stopnia, aby mówić o czymkolwiek. Chemia w końcu przestanie działać i wtedy będzie musiała wrócić do szpitala.
-Wiem o tym, po co mi pan to mówi?
-Powiem panu wprost. Pani Alisa powoli umiera.Leczenie nie pomaga.Wprawdzie są nowoczesne metody...
-Ale one kosztują?
-Tak, dokładnie. Są ona bardzo drogie i nie zapewniają, że pomogą i wyleczą. Są najczęściej to doświadczenia, pierwszy raz stosowane, no ale jeśli pan chce mogę panu załatwić takie leczenie, ale nic nie obiecuję...
-Niech pan załatwi, to nasza ostatnia nadzieja. Być może.-powiedziałem zrozpaczony.
 W końcu pojechaliśmy do domu. Alisa cały czas spała. Może to i lepiej, mam więcej czasu, aby poukładać sobie w głowie, co jej powiem.
-Kochanie, jesteśmy w domu.-obudziłem ją.
-Nareszcie. Chrapałam?
-Troszeczkę-na co się uśmiechnęła. Była taka blada. Strasznie schudła i straciła trochę włosów. Dlaczego akurat ona? Moja Ali? Przecież ona jest taka niewinna, taki aniołek.
-Leo, co powiedział ci lekarz?-zapytałą, dosiadając się do mnie na kanapę.
Wzdychnąłem- Ali, dotychczasowe leczenie nie pomaga.
-Czyli to znaczy, że umieram?-w jej oczach zaczęły gromadzić się łzy.
-Nie Alisa, nie umrzesz! Nie pozwolę ci na to. Nawet tak nie mów.
-Ale taka jest prawda.
-Jest jakaś nowa metoda leczenia, jeszcze niestosowana. Podobno jest bardzo dobra i ma ci pomóc. Trzeba spróbować.
-Jakie to mi daje szansę na przeżycie?
-....Ali
-Może lepiej dać spokój i dać mi spokojnie umrzeć? Leo kocham cię i chcę z tobą żyć jak najdłużej, ale to nie ma sensu. Muszę się z tym pogodzić, że nie ma dla mnie ratunku. Śmierć chce mnie do siebie. Widocznie tak miało być..
-Nie wolno nawet ci tak mówić!-zacząłem płakać.
-Ja nie podejmę się tego leczenia i nikt mnie nie przekona. Mam dość, zrozum.
-A ty spróbuj zrozumieć mnie! Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie! To, co ja czuję to już się nie liczy?! Nieee, ta dyskusja nie ma sensu.
Wyszedłem. Usłyszałem jak zaczęła płakać.
__________________________________________________________________________
 No i mamy następny, beznadziejny, ale jest:)
Chciałam Was przede wszystkim zaprosić na mojego nowego bloga. Nie nie jest to opowiadanie:). (narazie skupiam się na tym opowiadaniu a z kilkoma nie dałabym rady).
No, ale wracając do rzeczy. Postanowiłam zacząć też inne blogowanie, nie tylko pisanie opowiadań i założyłam nowego bloga, jakby to ująć ogólnie "o sobie", moich zainteresowaniach itp. W skrócie różne notki tematyczne. ZAPRASZAM!!!
 http://tola-life.blogspot.com/
A następny rozdział pojawi się w poniedziałek!
Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz zapraszam na nowego bloga;*