środa, 18 lutego 2015

Rozdział 4

 "Czasem warto posłuchać bicia serca..."
**************************************************
  Nie wychodziłam z domu przez tydzień. Cały czas spędziłam w moim pokoju rozmyślając o Leo, o tym, co sie stało. Przecież on chciał mnie pocałować! Czy ja coś do niego czuję? Przecież my się ledwo znamy...
*
-Mam dla ciebie świetną wiadomość!-wpadł do kuchni mój brat w czasie, gdy ja siedziałam przy stole robiąc kanapki Juniorowi.
-Mam się bać?-odpowiedziałam.
-Załatwiłem ci randkę.
-Co?!-zaksztusilam się wypitą przed chwilą herbatą.
-Umówiłem cię z Isco.-rzekł dumnie.
-Chyba cie główka boli.
-Ale o co ci chodzi? To jest fajny chłopak. I podobasz mu się. No siostra, nie możesz być całe życie sama, musisz sobie kogoś znaleźć. Wiesz zamiast myśleć o innych zacznij myśleć o sobie i o swoich potrzebach. I rada na przyszłość: słuchaj tego, co mówi twoje serce. Czasem warto mu zaufać.
W tym momencie sobie coś uświadomiłam-masz racje, dzięki braciszku-ucalowalam go-muszę lecieć!
-A co z tą randką?
-Odwołaj! Mam coś do załatwienia!
-Ok, trzymaj sie.
*
Kupiłam bilety i wsiadłam w pierwszy, lepszy samolot do Barcelony. Cały czas miałam w głowie słowa swojego brata "słuchaj tego, co mówi twoje serce". Niby błaha rada, ale jakże ważna i potrzebna. Ja postanowiłam z niej skorzystać, dlatego lecę teraz do Messiego. 
*
-Ej, Leo co jest?-spytał mnie zaniepokojony Pique.
-Eee, dużo gadać. Dostałem kosza od siostry Ronaldo...
-CO? To ta Alisa to siostra Ronaldo?? Tego Cristiano Ronaldo??-spytał wyraźnie zaskoczony.
-Taa... Ale ona nie jest taka sama. Wiesz, że nawet bez wiedzy nadopiekuńczego braciszka przyleciała do mnie? Ona nie jest taka jak on. Zupełne przeciwieństwo.
-Wierzę ci, ale wiesz, że gdy Cristiano się dowie to będzie nieciekawie??
-Wiem, wścieknie się. Dlatego to zostaje między nami, jasne?
-Jasne stary, nie inaczej.
-A zresztą ona i tak nie chce mnie znać.
-A co się stało?
Odpowiedziałem mu o ostatnim spotkaniu z Alisą.
Potem postanowiłem wrócić do domu. Pod moimi drzwiami zobaczyłem kogoś, kogo nie spodziewałem się spotkać. 
-Możemy porozmawiać?-spytała.
-No jasne, wchodź do środka.
Usiedliśmy na sofie.
-Leo, powiem wprost. Nie mogę o tobie zapomnieć. Nie ważne czy czujesz to samo, chcę po prostu, abyś wiedział co do ciebie czuję. Zakochałam się w tobie chyba.
Zaskoczyła mnie tym, co powiedziała, ale odpowiedziałem szczerze-ja czuję to samo. 
*
Zaczęliśmy się do siebie zbliżać. W końcu nasze usta się złączyły ze sobą. Potem znaleźliśmy się w sypialni.  
~Następnego dnia~
Obudziłam się o 8:00. Messi spał tak słodko, że nie miałam serca go budzić. Umyłam się i ubrałam oraz zrobiłam Lionelowi śniadanie. 
-Hej Księżniczko-przywitał mnie.
-Hej-dałam mu buziaka-Leo masz śniadanie a ja muszę już lecieć, bo mam samolot.
-Nawet ze mną nie zjesz?
-Nie moge, naprawdę. Cristiano i tak będzie zły. Niedługo sie spotkamy.
-Obiecujesz?
-Tak.
-No to daj buziaka i uciekaj.
Przytuliłam go i pocałowałam.
*
Po 16:00 byłam w domu. Czekał na mnie wściekły Ronaldo.
-Gdzie byłaś tyle czasu? Nie wróciłaś na noc!
-Byłam u Carly, mojej najlepszej przyjaciolki-skłamalam.
-Nie kłam! Byłem tam i Ciebie tam nie było...-krzyknął wściekły.
Zastygłam.
-Dobra czas skończyć z tymi kłamstwami.-powiedziałam 
-O czym ty mówisz?
-Cristiano, bo widzisz, ja spotykam się z....Messim...
_________________________________
Mamy następny!
Chciałam ten rozdział zadedykować Agnieszce, której bardzo dziękuję za miłe komentarze i że czyta moje wypociny od mojego początku. Dziękuje jeszcze raz!
****
Nie mam weny jak widać, wiec dlatego rozdział taki beznadziejny. Do kolejnego ;)

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 3

"Bo o prawdziwą miłość trzeba walczyć..."
***********************************************
Obudziłam się o 11:00. Nie chciało mi się oglądać mojego brata, toteż wzięłam laptopa i położyłam się z powrotem. Kupiłam bilety na samolot do Barcelony. Wylot mam na następny dzień. Nagle wszedł Ronaldo:
-A ty co? Chodź na śniadanie-powiedział.
-Za chwile-odpowiedziałam.
-Jutro wyjeżdżam.-oznajmiłam przy śniadaniu.
-Gdzie?
-Jezu, jaki ty ciekawski, z przyjaciółką jadę do innej przyjaciółki.
-Ok, w porządku. Po prostu sie i ciebie troszczę.
-Jesteś już stary i zgredliwy.
-Osz ty!-zaczął mnie łaskotać.
*
Właśnie wróciłem z treningu i usiadłem przed telewizorem, gdy usłyszałem telefon. Uśmiechnąłem się widząc kto dzwoni. To była Alisa.
-No hej Ali, co tam?-odebrałem.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. A mianowicie jutro się spotkamy! 
-Naprawdę? Super! Odbiorę cie z lotniska.
-Nie ma potrzeby. 
-To przyjedź do mnie, wyślę ci adres. 
-Ok pa
-Pa, do zobaczenia.
*
Źle się czuję z tym, że oszukuję mojego brata. No ale co mam mu powiedzieć? Że umówiłam się z jego największym wrogiem? Wiem jedno. Narazie mu nic nie powiem. Natomiast Leo muszę wyznać, że jestem siostrą cr7. 
*Następnego dnia*
Jestem już w Barcelonie. Dojeżdżam do willi Messiego. 
Zadzwoniłam do drzwi. 
-Hej Ali-przywitał mnie Lionel.
-Hej-odpowiedziałam.
-Coś się stało?
-Nie, dlaczego?
-Bo masz ponurą minę.
-Wydaje ci się-uśmiechnęłam się.
-To co, jemy? Zrobiłem moje specjalne danie. 
-Jasne. Tak ładnie pachnie, że aż zgłodniałam.
Ciągle się wygłupialiśmy. Potem poszliśmy na spacer. Wygłupom nie było końca. W pewnym momencie Lionel przysunął się do mnie, chcąc mnie pocałować.
-Nie Leo, nie mogę cię oszukiwać.-odsunęłam się. 
-O co chodzi? Z czym?!-powiedział zaskoczony.
-Jestem siostrą Cristiano Ronaldo...
-Co??!!!! Czyli on cie tu wysłał, tak?? Już wszystko rozumiem.
-Nie Leo, to nie tak! On nic nie wie, że ja tu jestem. Powiedziałam mu, że jadę do przyjaciółki!
-Jasne...
-Zrozum, że nie jestem taka jak on!! Jesteśmy zupelnymi przeciwienstwami. Ja nie lubię Realu a Barcelonę a on odwrotnie. Zresztą co ja tłumaczę, idę, nic tu po mnie. Szkoda, że to się tak skończyło, a już myślałam, że w końcu spotkałam jakiegoś fajnego faceta.-wybieglam. 
*Messi*
Nie wierzyłem w to, co usłyszałem. Ali siostrą tego zadufalca?! Ale... Nie jezu, co robię. Ona nie jest taka sama. Biegnę za nią.
-Ali zaczekaj!! Alisa!!!!
-Co chcesz?!-miała łzy w oczach. 
-Przepraszam, nie myślę, że jesteś taka sama jak on. Nie chcę tak kończyć naszej znajomosci. Wybaczysz mi?
-Ja.... Ja muszę sobie to przemyśleć..-wsiadła do taksówki i odjechała.
________________________________
No i mamy następny. 
Mam nadzieje, ze sie podoba. Do nastepnego!

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 2

A gdy serce twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto, z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto. 
**********************************************
Jest 20:00. Santiago Bernabeu. Zawodnicy wychodzą na boisko. Gwizdek i zaczynają grać. Zaczyna się bój o smierć i życie dwóch najlepszych drużyn na świecie- Real kontra Barça. Siedzę i z zaciekawieniem oglądam mecz w trybunie dla vipów.
19 minuta- strzela Messi. Potem jeszcze w 56 i 89. Wielki Real zostaje  pokonany z kredensem. Wielki Leo strzela hat-trick'a. 
Mój brat jak najszybciej zgarnął mnie do samochodu i pojechaliśmy do domu. Był wściekły. Nie dziwię mu się, został w końcu upokorzony przez swojego największego rywala. Całą drogę milczał. Postanowiłam odezwać się do niego dopiero w domu:
-Dalej bedziesz tak milczał?-spytałam.
-A ty sie cieszysz z wygranej Barcelony?!
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Mówiąc szczerze zawsze wolałam Barçę, ale nie chciałam i nie chcę mówić o tym bratu. On jest święcie przekonany, że skoro jestem jego siostrą to Realowi kibicuję. Jednak jest zupełnie odwrotnie. Tak samo nie miał racji co do Messiego. Właśnie zadzwonię do niego i mu pogratuluję. 
-W sumie mi to obojętne-odpowiedziałam do rozwścieczonego brata-idę się położyć, zmęczyłam się.
-No jasne, nawet ty masz mnie w dupie!!
-Ja?? A co ja mam zrobić?? Cofnąć wynik meczu?! A zresztą dobrze, że wygrali. Widocznie im sie należało, grali lepiej a wy jak podstawówka. A ty jak nie możesz znieść kompleksu "Messi" to sory, ale nie mój problem, że nie możesz znieść tego, że najwidoczniej on jest od ciebie lepszy. I nie sądzę, aby był taki zły jak ty uważasz. Nara!-poszłam do swojego pokoju.
-Nie pokazuj mi się na oczy!!-jeszcze krzyknął.
-Spadaj!-odkrzyknęłam.
On ma tak zawsze po przegranym meczu. A zwłaszcza z Messim i Barceloną. Dzisiaj pierwszy raz odważyłam się mu powiedzieć, co myślę. Współczuję tylko jego synkowi, który musi znieść jego krzyki. Obudził się i znowu przybiegł przestraszony do mnie.
-Ciociu, tatuś znowu krzyczy, bo przegrał mecz?-zapytał mały.
-Tak kochanie, niestety tatuś znowu jest zły. Chodź, pójdę sie z tobą położyć, dobrze?
-Dobrze. Kocham cię-przytulił mnie.
-Ja Ciebie też skarbie. 
Gdy mały zasnął wróciłam do siebie i postanowiłam zadzwonić do Lionela.
-Cześć, to ja, ta od potłuczonego iphona.-rzekłam.
-Kibicka Realu i Barçy? Miło, że dzwonisz. Czekałem aż sie odezwiesz.
-Chciałam ci pogratulować wygranej i ogólnie pogadać.
-Dziękuje. To opowiadaj jak wrażenia po meczu. 
Gadaliśmy z 3 godziny. Swietnie nam się gada. Umówiliśmy sie na zaległą kawę. Obiecałam, ze przyjadę do Barcelony i dam znak i sie spotkamy. Było już po 1 w nocy. Nagle wszedł Ronaldo:
-A ty z kim gadałaś tyle czasu?
-A to nie twoja sprawa. Wyobraź sobie, że jestem dorosła. 
-Ale mieszkasz pod moim dachem. 
-Mogę się wyprowadzić jeśli ci przeszkadzam.
-Dobra, przepraszam, przesadziłem, odbiło mi, nie powinienem.
-Przeprosiny przyjęte.-przytuliłam brata.
-Chcę cię o coś poprosić. Obiecaj mi, że nigdy nie zadasz się z żadnym piłarzem Barcelony.
-Ale o co ci chodzi?-oniemiałam.-nie muszę ci tego obiecać.-przepraszam, ale chcę spać.
-Dobrze, pogadamy jutro-dobranoc.
-Dobranoc.
Długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o dzisiejszych wydarzeniach. Za dużo wrażeń jak na mnie. No i co ja mam teraz zrobić?
_________________________________
I mamy kolejny!
Według mnie okropny.
Do nastepnego i pozdrawiam:*

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 1

"Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?"
***********************************************
-Hej, hej śpiochu wstajemy- obudził mnie głos mojego brata.
-Która godzina?
-Po 8;00.
-Cholera, spóźnię się na wykłady-wstałam jak oparzona.
-Spokojnie, zawiozę cie-powiedział Cr7, gdy weszłam do kuchni.
-No to sie zbieraj, już!
-Ok, ok już wstaję. 
*
-Leo, Leooo!-usłyszałem krzyk i pukanie do drzwi. Kto mi nie daje spać o tej godzinie?
-No wreszcie. Czekam aż otworzysz od dobrych 20 minut-powiedział Pique.
-Wiem, wiem. Sory, nie słyszałem, ale o tej godzinie jak wiesz mój kochany ŚPIĘ.-odpowiedziałem.
-Tobie by się przydała w domu kobieta, żeby trzymała dyscyplinę. Ale dość gadania. Zbieramy się na lotnisko, bo o ile pamiętasz mamy mecz z Realem. 
-Jezuu, znowu oglądać tego lalusia. Już mi na myśl o tym żyć się odechciewa.-westchnąłem.
-Mi też, ale takie życie. Idziemy.
-Idziemy.
*
Wreszcie się skończyło. Dzisiaj wykłady były wyjątkowo nudne, albo ja nie mogłam wysiedzieć. Nie mogę się doczekać dzisiejszego meczu. Real-Barcelona-mecz o wszystko. 
W sumie sama nie wiem komu kibicować. Wiem, że pewnie powinnam Realowi, bo brat, ale Barcelona też jest ok. 
Moje "rozmyślania" przerwała moja przyjaciółka.
-Idziemy na kawę i ciacho?-zaproponowała.
-A w sumie czemu nie?Chodźmy.
*
Całą podróż samolotem spałem. Obudził mnie dopiero Pique, gdy wylądowaliśmy. 
-Słuchajcie chłopaki. Plan jest taki. Macie 1,5 godziny wolnego, możecie iść na miasto, co chcecie. Potem widzimy się na treningu. Jasne?-powiedział Enriqe.
-Jasne!-odpowiedzieliśmy chórem.
-No i co ja mam do roboty w tym mieście?-powiedziałem.
-Stary, idziemy z Pique, Danim, Bartrą, Adriano, Rafinhą i Ratikiciem na plażę, idziesz z nami?-zapytał mnie Neymar.
-Ja się może przejdę i potem do was dołączę-postanowiłem.
-Ok.
*
Wracałam do domu. Miałam zadzwonić do Crisa, aby się spytać czy wróci jeszcze do domu. Właśnie wybierałam numer, gdy ktoś we mnie uderzył i mój iphone rozsypał się na drobne kawałki.
-No ładnie- rzekłam.
-Przepraszam, odkupię nowy- powiedział męski głos.
W tym momencie spojrzałam na niego. On mi kogoś przypominał..
-Nie ma potrzeby, stać mnie-usmiechnęłam się. Spojrzałam jeszcze raz. No jasne, przecież to... Messi.
-W takim razie dasz się zaprosić na kawę w ramach rekompensaty?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Cristiano mówił mi o Messim, że to oszust, że jest wulgarny, wszystkimi pomiata itp. Tymczasem on wydawał się być bardzo sympatyczny. Wiedziałam jaka będzie reakcja Ronaldo jak się dowie, ale zgodziłam się. W nim było coś takiego, że nie mogłam odmówić. 
-A ja się nie przedstawiłem. Jestem Leo.
-Wiem, trudno byłoby nie wiedzieć, zwłaszcza dla osoby, która interesuje się piłką nożną.
-Interesujesz się piłką nożną? To wspaniale. Ale nadal nie wiem jak masz na imię?
-A no tak-roześmiałam się- jestem Alisa.
-Miło mi. A jeśli chodzi o piłkę nożną to komu kibicujesz.
-Wyśmiejesz mnie, ale i Realowi i skrycie Barcelonie.
-Serio?! Jeszcze nie spotkałem się z takim przypadkiem! A wybierasz się dzisiaj na mecz?
-Tak.
-To swietnie-Cholera muszę lecieć. Miło sie gadało, ale trener mnie zabije jak się spóźnię na trening. Dasz mi swój numer? To sie umówimy.
-Jasne, proszę.
-Dobra, potem zadzwonię, pa!
-Pa-odpowiedziałam.
Mam nadzieję, że nie było żadnych paparazzi, bo mój brat by mnie zabił gdyby się dowiedział o tym, że wypiłam kawę z jego największym wrogiem. Leo wcale nie jest taki zły jak mówił cr7. Może uda mi się jeszcze spotkać Lionela?
_________________________________
Miałam dodać pojutrze, ale nudziło mi sie i dodaje dzisiaj,
Kit, ze nuda, ale jest
To pozdrawiam i do nastepnego rozdziału 


Prolog


     On- jeden z najlepszych piłkarzy w historii, który osiagnął wszystko, co mógł osiągnąć. Ona- siostra słynnego piłkarza Cristiano Ronaldo, niczym nie wyróżniającą się od innych dziewczyn studentka. Młoda, piękna, nie tak zadufana w sobie jak Cr7. Miała wszystko- bogatego brata, przyjaciółkę, kasę, wymarzone studia. Wydawałoby się- czego chcieć więcej? Jednak jej życie nie było takie kolorowe. Jak była dzieckiem straciła rodziców, z bratem musieli sobie radzić sami. Dzięki temu, że został piłkarzem udało się wyjść na prostą. Dzisiaj mają życie ponad stan. Mieszka w willi z bratem, ma luksusy, ale nie korzysta z nich. Nie potrzebuje tego. Brakuje jej miłości, tej osoby, którą mogłaby przytulić, wypłakać w ramię, czuć "motylki" w brzuchu, całować, po prostu kochać. Jej próby szukania księcia z bajki nie udawały się. Albo to nie był "ten", albo jej nadopiekuńczy brat przeganiał kawalerów. Czy uda jej się wreszcie znaleźć prawdziwą miłość i zaznać szczęście?
__________________________________
Witam na nowym blogu!
Długo myślałam na tym o czym pisac nowe opowiadanie, ale w końcu wymyśliłam i proszę. Cieżko mi było zacząć coś nowego po Leo i Laurze, ale jakoś sie pozbieralam. To juz moje drugie opowiadanie wow 
Wiem, że beznadziejny prolog no ale co ja moge na to, ze nie umiem pisac prologow i nie mam weny.
Dobra kończę, czekam na opinie i pozdrawiam. 
A i rozdział 1 pojawi sie pojutrze. 

BOHATEROWIE

Alisa Abella dos Santos Aveiro (21lat)
Lionel Àndres Messi Cuccittini (27lat)
Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro (30lat)

Piłkarze FC Barcelony
I inni (pojawią się w trakcie opowiadania)