niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 6

"Zawsze warto mieć marzenia"
**************************************************
~Leo~
Siedziałem i czekałem. Operacja się przedłużała. Najgorsze w tym wszystkich było to, że ten psychopata siedział niedaleko mnie. Jak on mógł uderzyć swoją siostrę? Niby przez przypadek, ale chyba widział, że tam stoi. Nie obchodziło go to. Ważniejsze było, aby mi przyłożyć. Jeśli coś jej się stało poważnego zabiję go. 
~
-Panie doktorze co z nią?!-krzyknąłem jak oparzony.
-Pan z rodziny?
-Jestem jej narzeczonym. Tam siedzi jej brat, sprawca wypadku i... Sobie śpi-no nie wierzę Cristiano sobie smacznie spał na krześle-Panie doktorze to ja zadzwoniłem po pogotowie i reanimowałem ją.
-No dobrze. Wyjątkowo panu ulegnę. Proszę za mną do gabinetu.
-Dziękuję.
Weszliśmy do gabinetu.
-Proszę usiąść. Nie będę owijał w bawełnę. Wypadek nie spowodował żadnych poważniejszych obrażeń. 
-Całe szczęście-odetchnąłem.
-Ale zrobiliśmy badania i wykazały one raka trzustki w zaawansowanej fazie.
-Co?! To jakieś żarty?
-Nie proszę pana. 
-Ale da sie to wyleczyć?
-Jak mówiłem rak jest dość późno wykryty i bedzie trudniej...
-Wyleczy ją pan czy nie!!???
-Będziemy próbować. Pani Alisa musi tylko miec wole walki i nadzieje...
-Nadzieje...
-Tak, to jest teraz bardzo potrzebne.
-A jeśli sie nie uda, ile jej czasu zostało?
-Panie Messi...
-Ile? Ja chce wiedzieć mimo wszystko.
-6 miesięcy, może więcej.
-Zajebiscie-powiedziałem przez łzy- dziekuje panie doktorze, do zobaczenia.
-Trzeba być dobrej myśli!-krzyknął za mną.
Postanowiłem pójść do Alisy. Przechodząc napadł na mnie Ronaldo.
-Co z nią mów!-krzyknął widząc, że płaczę.
-Ma raka! Ona umiera idioto!!
-Co?! Jak to!!
Powtórzyłem to, co powiedział mi lekarz.
-To wszystko moja wina-powiedział załamany Cr7.
-Nie, może dobrze się stało. Gdyby nie ten wypadek nie dowiedzielibysmy się o wszystkim.
-Leo, ja bym chciał cię przeprosić. Zle o tobie myślałem. Nie powinienem decydować o zyciu mojej siostry. Ale bardzo ją kocham i to mnie oslepilo. Potem przyjechałem pijany no i...
-W porządku, wybaczam. To może ja pójdę do niej.
-Ok, idź.
Wszedłem do sali. Leżała cała blada. Miała otwarte oczy i na mój widok uśmiechnęła się. 
-Alisa...
-Leo, ja wiem o wszystkim. Przepraszam.-zaczęły jej lecieć łzy.
-Nie masz mnie za co przepraszać. Moe zostawię cie z tym samej. Razem będziemy walczyć. 
-Ja nie mam siły i tak umrę i wszyscy musimy się z tym pogodzić.
Rozpłakałem się jak małe dziecko.
-Jesteś silna rozumiesz?! Nie możesz mnie zostawić!! Kocham Cię, rozumiesz!!? Zrób to dla naszej miłości, dla nas!! Dla Crisa, dla rodziny!! Masz dla kogo żyć!!!
-Nie wiem czy dam radę.
-Dasz!! Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam!! Przejdziemy przez to razem.
-Dobrze, zrobię to dla Was.
Mocno ją przytuliłem.
W tym momencie wszedł Cristiano. Nic nie powiedział tylko przytulił siostrę. Ona odwzajemniła uścisk.
-Cris, będziemy walczyć-poklepalem go po ramieniu. 
-Pogodziliście się?-spytała Alisa.
-Tak-odpowiedziałem na co się szeroko uśmiechnęła.
-Chociaż jedna dobra wiadomość dzisiaj. Damy radę.
-Damy radę Ali-odpowiedzieliśmy.
____________________________
Na początku chciałam Was wszystkich przeprosić za to, że długo nic nie dodawalam, ale miałam dużo problemów i pustki w głowie.
Namieszalam wiem.
Teraz rozdziały bedą sie pojawiać regularniej i częściej. 
Cieszę sie z obecnej sytuacji Barcelony. Zwycięstwo w Gran Derbi i 4 punkty przewagi nad Realem to coś. Ale to jeszcze nie koniec sezonu, wiec nie zapeszajmy.
Pozdrawiam;*

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 5

Życie jest małą ściemniarą, 
francą, wróblicą, cwaniarą.
Plącze nam nogi i mówi idź! 
Wkręceni w zgubną nić!
***********************************************
-Co ty powiedziałaś?!-powiedział zdenerwowany Ronaldo.
-Cris, błagam, nie złość się!-rzekłam błagalnym głosem. 
-Jak mam się nie zlościć?! Co ty sobie wyobrażasz, spotykając się z nim?!-krzyczał.
-Ja sie w NIM zakochałam!
-Słucham??!!
-To, co słyszysz, kocham Go!!
-Masz z nim zerwać.
-Mam z nim zerwać, bo ty go nie znosisz?! Zabawne.-prychnęłam.
-W takim razie pakuj swoje rzeczy i się wynoś!-krzyknął.
-Z chęcią-powiedziałam ze łzami w oczach.
~
Właśnie wychodziłem z Neymarem z Ciutat Esportiva po skończonym treningu, gdy podszedł do mnie ochroniarz:
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale jakaś kobieta upiera się, że pana zna.
-Znowu jakaś napalona fanka-zaśmiał się Ney.
-No dobrze, niech pan prowadzi do niej-powiedziałem rozbawiony.
-Ej, Leo, idę z tobą!-pospieszył za mną mój przyjaciel.
Doszliśmy. Oniemiałam. Tą kobietą była Alisa. Była cała zapłakana. Od razu do niej podbiegłem.
-Ali, kochanie co ty tu robisz? Co się stało, czemu placzesz? 
-Cristiano wie o wszystkim.
Nie musiała nic więcej mowić. Już wszystko wiem. Nadpobudliwy braciszek wyrzucił ją z domu. Miała w rękach walizki. 
-Nie ma co płakać, zostajesz u mnie.-rzekłem.
-Nie Leo, nie będę ci siedzieć na głowie.
-Ale nie ma o czym mowic, juz postanowione. No, hej, przestajemy płakać.
-Ej, Lioś, Alexis dzisiaj wpada i pomyślałem, że na poprawę humoru wpadniecie do mnie.-odezwał się Neymar.
-Wiesz co, zobaczymy.-odpowiedziałem.
-Nie, to świetny pomysł, na pewno będziemy-powiedziała Ali.
-No to w takim razie jesteśmy umówieni.
-Chodź, jedziemy do domu-wpuściłem dziewczynę do samochodu i odjechaliśmy.
*
Nie chciałam, aby Messi miał mnie na głowie, a tymbardziej psuł sobie przeze mnie wieczór, więc zgodziłam się na tą imprezę u Neymara. 
-Bardzo się wkurzył?-Lionel dosiadł się do mnie.
-Był wściekły. Nigdy go takiego nie widziałam.
-Będzie dobrze, zobaczysz. Zamieszkasz u mnie.
-Nie Leo, nie chce ci przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz. Jesteśmy razem nie?-zapytał.
-Tak-odpowiedziałam.
-No to nie ma mowy abyś ze mną nie mieszkała. Będziemy razem, nie cieszysz się?
-Cieszę i to bardzo, ale mam wyrzuty sumienia i martwię się o Cristiano.
-To on powinien mieć wyrzuty sumienia, że cię tak potraktował.
-Może masz rację-westchnelam.
-Na pewno mam. No juz, przytul się, będzie dobrze.
-Cieszę się, że cię mam-wtuliłam się w niego.
-A ja, że mam ciebie-odpowiedział.
Siedzieliśmy i cieszyliśmy się sobą aż nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworze-powiedziałam.
-Cris!? Co ty tu robisz?!
-Musimy porozmawiać...
-Nie mamy o czym- rzekłam stanowczo.
-W takim razie pakuj się i wracamy do domu.
-Co?! Chyba cię pogięło!
-Co tu się dzieje?-pojawił się Leo.
-Ty sukinsynie!! Wiem, że uwiodles mi siostrę i chcesz ją tylko wykorzystać!!!
-Wynoś się stad!!
-Ah tak?! 
-Wynocha!! 
-Alisa do cholery nie widzisz, że on się tobą bawi?! Jesteś dla niego zwykłą dziwką!!!
-O ty gnoju!!-zaczęli się bić. Chciałam ich rozdzielić, ale dostałam mocno w głowę od Ronaldo. Dalej nic nie pamietam. Zgasło mi światło.
_________________________________
Wiem, długo nie dodawalam, ale nie miałam pomysłu i przechodzę brak weny, co zreszta widać po tym rozdziale. Teraz ferie mi się kończą i znowu ta głupia szkoła;(
Ale jestem meegaa zadowolona wynikiem polskich skoczków, wszyscy w nich wątpili a oni pokazali na co ich stać i mamy brąz. Ale mój starszy brat oczywiście gada, że przez Stocha straciliśmy szansę na srebro. Żałosny jest.(On w ogóle sadzi, że Barcelona jest słaba, Messi to kryminalista, Stoch słaby itd.) Jestem mega dumna z mojego Kamilka, Jasia, Piotrka i Klimka. Brąz jak najbardziej jest super. No i cieszy zwycięstwo Barçy w lidze. Trzeba gonić Real. I dobra forma Suareza i bramka mojego Leosia cieszą.
Boże, jak ja się rozpisałam, ale emocje.
Dobra nie przedłużam, do nastepnego i pozdrawiam;*