sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 15

"Szczęście nie trwa wiecznie..."
************************************
Minęły trzy miesiące od kiedy Leo dowiedział się, że będzie ojcem. Jego narzeczona jest w 5 miesiącu ciąży. Urodzi pięknego chłopca. Wszyscy nie mogą się doczekać aż powitają na świecie małego Messiego. Tylko Dani załamał się, bo kolejnego takiego Leo nie zniesie. Nie raz dostał za swoją głupią gadkę od Gerarda, ale nadal upiera się przy swoim. Niezły z niego uparciuch. 
Przyszli rodzice postanowili nazwać dzidziusia Toni. Skąd ten pomysł? Już Wam opowiadam. 
Na początku maluszek miał mieć na imię Cristian albo Benjamin (Ali była za Cristianem, a Lio za Benjaminem), lecz pewnego dnia na lotnisku spotkali małego chłopca, który nie mógł znaleźć mamy. Nasza para postanowiła mu pomóc. Do czasu aż mama się po niego nie zjawi zajęli się nim. Chłopiec miał na imię właśnie Toni, miał około 5 lat i tak bardzo zaimponował swoją inteligencją, urodą oraz gadką Alisie i Leo, że po powrocie do domu jednogłośnie zdecydowali, że ich dziecko będzie miało na imię Toni, na cześć tamtego słodziaka. Poza tym imię, według ich, też było bardzo ładne. 
Na drugie imię wybrali Alvaro, po dziadku Alisy. Dziewczyna sama o to poprosiła Leo, ponieważ bardzo kochała swojego dziadziunia i w ten sposób chciała mu oddać cześć. Messi od razu z chęcią się zgodził, więc dziecko będzie się nazywać Toni Alvaro Messi dos Santos.
Chrzestnymi, bez chwili namysłu, mają zostać Cristiano, brat Ali i Maria Sol, siostra Lionela.
Rodzeństwo Messiego wie o przyszłym potomku brata, ale rodzice już nie. Leo nie wie jak ma im o tym powiedzieć. Nie wiedział, że oni się za nim stęsknili i wybierają się z wizytą do syna.
~~~
Była niedziela. Alisa jeszcze spała, a Leo siedział przy stole i jadł śniadanie, gdy dostał SMS-a od mamy o treści "Synku, wstawiaj wodę na herbatę, za godzinę będziemy u Ciebie." Wstał z krzesła jak oparzony i pobiegł do sypialni.
-Ali, wstawaj!-próbował obudzić dziewczynę.
-O co chodzi?-zapytała, przecierając oczy.
-Moi rodzice zaraz tu będą!!!
-Nie krzycz... Zaraz co? Dopiero mi mówisz?!
-Przed chwilą mi wysłała wiadomość, że za godzinę będą. Naprawdę nic nie wiedziałem.-tłumaczył.
-Cholera, ja tu muszę ogarnąć!-wstała.
-Spokojnie, ja się tym zajmę. Ty idź się ubrać, wykąpać. Tylko ostrożnie, bo...
-Leo przestań.-przerwała mu.-Ale jeśli Cię to tak uspokoi to będę uważała na małego.
Messi był strasznie przewrażliwiony na punkcie Alisy i dzidziusia. Nie odstępował jej na krok, nie pozwalał samej nigdzie wychodzić, a gdy był na treningu albo musiał gdzieś wyjść dzwonił po Melisse, aby tylko narzeczona nie została sama w domu. 
Ali ubrała się w białą sukienkę przed kolana, w której było widać już widocznie zaokrąglony brzuszek. Włosy spięła w koka, zrobiła delikatny makijaż i zeszła na dół pomóc Messiemu. 
-Ali, zostaw to!-rzekł Leo, gdy ona chciała się schylić, aby podnieść papierek.
-Dobra, dobra, chociaż coś zjem. Kupiłeś mi te czekoladki o które prosiłam?-zapytała.
-Tak, są w szafce.-wskazał.-O cholera, przyjechali!-wykrzyknął po chwili.
-Co?-dziewczyna odłożyła jedzenie i ruszyła, aby otworzyć drzwi.
-Ali, ja otworzę.-ruszył Lionel.
Wziął głęboki oddech i pociągnął za klamkę. 
-Leoś kochanie, jak my się za Tobą stęskniliśmy!-Celia wręcz rzuciła się na syna.
-Witaj synu.-Jorge uścisnął Lionela.-Przepraszam Cię za mamę, ale tak długo się nie widzieliśmy i widzisz...
-W porządku tato, cieszę się, że przyjechaliście. 
-A gdzie Twoja narzeczona? Bardzo chcielibyśmy ją poznać.-zapytała mama.
-Już idzie. Alisa!-piłkarz zawołał ukochaną.
Dziewczyna po chwili pojawiła się u boku Messiego.
-To właśnie ona, moja narzeczona Alisa.-przedstawił ją.-A przy okazji chcemy Wam coś wyznać.-spojrzał ukochanej w oczy.-Razem z Ali spodziewamy się synka.
-I teraz dopiero nam o tym mówicie?-spytała zaskoczona Celia.
-Tak jakoś wyszło. Nie chciałem przez telefon, więc czekałem aż się spotkamy. Zresztą bałem się waszej reakcji.-wyznał.
-Ale my się cieszymy!!!-mama Leo wyściskała przyszłych rodziców. Podobnie postąpił tata.
-Chyba nie będziemy tak stali? Zapraszam państwa do środka.-odezwała się Alisa.
-Pod jednym warunkiem. Żaden pan i pani tylko mamo i tato, przecież niedługo będziemy rodziną.-powiedział Jorge.
-O popieram!!!-wykrzyknęła Celia.
-Jeju, nie wiem co powiedzieć. No dobrze, zgadzam się.-powiedziała speszona dziewczyna.
Weszli do środka i zasiedli do stołu. 
-A jak synek będzie miał na imię?
-Toni.
-O jak słodko!-powiedziała mama Leo.
-A na drugie Alvaro, po ukochanym dziadku Alisy, nie macie nic przeciwko?-dodał Lio.
-Ależ skąd! Cieszymy się, że chcesz oddać cześć dziadkowi. 
Gdy rodzice poszli spać, narzeczeni rozmawiali o swoim ślubie. Nagle Alisa się źle poczuła. Leo od razu to zauważył.
-Kochanie, co się dzieje?
-Strasznie boli mnie brzuch. Nie wiem dlaczego.
-To jedziemy do szpitala.
-A rodzice?
-Dadzą sobie radę. Chodź.-wziął ukochaną na ręcę wpakował do samochodu i jak najszybciej ruszył w stronę szpitala. Niedaleko szpitalu Alisa straciła przytomność...
___________________________
Witajcie!
Z góry uprzedzam Was, że to jeszcze nie poród ;). W 5 miesiącu to jeszcze za wcześnie.
Przepraszam za to, że tak długo nic nie dodawalam, ale brakowało mi czasu, musiałam walczyć, bo to był czas wystawiania ocen i walczyłam o jak najlepsze oceny. I udało się, mam średnią 5,0. 
I przepraszam, że rozdział taki krótki.
Życzę Wam miłego wieczoru i pozdrawiam;).


3 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze genialny <3 Dani znów powala na kolana haha. Rodzice Leo szczęśliwi, więc jest dobrze. Teraz ten szpital jejku straszysz, oby to nie było nic poważnego ;( Teraz zmieńmy nastrój na weselszy. Gratuluję ci średniej i dobrych ocen ;) Pozdrawiam i jak zawsze z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. łołołoł zaczekaj jak straciła przytomnosc mam nadzieje ze to nic powaznego a rozdzial cudo ^^ czekam na next

    OdpowiedzUsuń